niedziela, 21 sierpnia 2016

5:40

Jest 5:40 jak to piszę. Najchętniej uciekłabym stąd gdzieś daleko.
Ty też tak masz, że nikt cię nie rozumie? Czujesz pustkę w sobie?
Chciałbyś uciec? Krzyczeć i uderzać we wszystko co zobaczysz?
O śmierci pierwszy raz myślałam jak miałam 12 lat, nikt mnie nie lubił.
Wszyscy się naśmiewali, dokuczali, wtedy też pierwszy raz się samookaleczyłam.
Do teraz cały czas o tym myślę. Nie dlatego, że ktoś mnie nie lubi. Mam znajomych,
osoby które mnie lubią, uważają za przyjaciółkę. Problem jest w tym, że to ja nikogo nie lubię.
Każdy mnie irytuje, mam ochotę się zabić jak słucham ich bezsensownego  gadania.

Czuję się jakbym była chora. Przestałam wychodzić z domu, praktycznie nic nie jem, 
Coraz więcej pale papierosów dziennie. Nie śpię nocami. Hah.. to tłumaczy to dlaczego piszę
notkę o takiej godzinie. Byłam u psychologa. To był dokładnie 17 styczeń. Pamiętam wtedy 
było ze mną okropnie leżałam tylko w łóżku i płakałam. Ciągle tylko płakałam i mam
wrażenie, że to znowu się dzieje, mam coraz mniej siły na wszystko, a idę do 1 liceum.
Jak mam iść do szkoły skoro ja nawet w wakacje nie wychodzę z domu, żeby kogoś nie spotkać.
Muszę iść jeszcze po wykaz książek do szkoły, ale nie mam na nic siły. Moi rodzice tego, 
nie rozumieją, żyją własnym, życiem i udają, że wszytko jest idealnie. Nie wiedzą, że nie chce żyć.
A jeżeli już o rodzicach mowa. Jest 5:57 zaraz budzę tatę do pracy. Wszystko potrafią obrócić w coś
dobrego, nawet to, że nie sypiam i prawie w ogóle nie jem, może myślą, że to młodzieńczy bunt?
Sama nie wiem. Zakrywam się uśmiechem i znikam do zobaczenia bratnie dusze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz