niedziela, 28 sierpnia 2016

Bedford

Nie lubię internetu.
Jestem raczej zacofana jeżeli o to chodzi.
Ale wierzę w miłość przez internet.
Tak samo jak od pierwszego wejrzenia.
Może jednak wyjadę do Londynu?
Tam poszukam swojego szczęścia?
Na przykład w Bedford.
Nie wiem czemu, ale urzekło mnie te miasteczko.
Chciałabym, żeby było tam spokojnie.
Jak za dawnych lat.
Chciałabym cię tam spotkać.


piątek, 26 sierpnia 2016

Not Afraid

"Whatever weather, cold or warm
Just letting you know that you're not alone
Holler if you feel like you've been down the same road"


Jeżeli czujesz, że nie dajesz rady, że braknie ci gruntu pod nogami.

Zrób wszystko, żeby to oni poczuli ten ciężar.

I może się naśmiewają, ale to ty jesteś wygranym w tej bitwie.

Znasz swoją wartość.

A teraz popatrz masz jedyną szansę na wygranie tej walki.

Podejmiesz wyzwanie, czy przekręcisz głowę na obok  i odejdziesz?

Czas wywołać burzę i nie uciekać.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Paris

Miłość jest jak piękna róża, musisz o nią dbać i pielęgnować. Każda róża ma kolce które trzeba wspólnie ścinać. Podarujesz komuś swoją róże?

Przeczytałam dzisiaj wspaniałą książkę. Raczej całą trylogię. Opowiadała o niezwykłej miłości róży.
Ciężkiej, ale wspaniałej i inspirującej. Akcja wydarzyła się w na wakacjach w Paryżu. Lepszego miejsca nie mogło być prawda? Wracając do tematu. Uwielbiam się codziennie uczyć o pięknym kwiecie jakim jest miłość. Formułkę na górze napisałam inspirując się ową akcją i tekstem. Chcę wyjechać do Paryża. Nie teraz niestety, fundusze mi na to nie pozwalają, ale dostaje pieniądze na start w życiu na 18 urodziny. Właśnie wtedy wyjadę. Podobno marzenie które się spełniło, nie mogło być marzeniem. Może powinnam wyznaczać sobie cele? A nie ciągle marzyć z głową w chmurach.
    Chciałabym napisać to dla wszystkich zakochanych i goniących za marzeniami dzieciaków. Włącznie ze mną. Nie bójcie się pielęgnować swoich róż i najskrytszych marzeń to one nas uskrzydlają.
Nie możecie się zatracić w codzienności to najgorsze co może wam się przytrafić. Rutyna zabija.
Jeżeli ktoś wam powie, że marzenia są dla dzieci, zaśmiejcie się. To wy jesteście panami swojego życia. Dziś jesteście może w domu, może u przyjaciół, jutro możecie być na przykład w Paryżu, w świecie do którego sami dążycie.
Ja się boję. Boję się uwierzyć we własne sentencje. Siedzę codziennie w domu pod kocem i chowam się przed marzeniami.

Głupio się przyznać, ale wyklinałam do dzisiaj każdego osobnika płci przeciwnej. Miałam dość, że nawet na babskich wieczorach z moimi przyjaciółkami tematy były tylko takie jak;
sex
chłopacy
ciągle pocieszanie mnie 'Ali ty też sobie znajdziesz spokojnie'
i tak do znudzenia jedynie co mi się w tych wieczorach podobało to wino i pizza za co oczywiście ja płaciłam ha.
 Zamiast wyznaczać nowe cele, żyłam przeszłością. Staram się zapominać, ale rany się goją, blizny zostają.
Żyjcie marzeniami szalone dzieciaki.


niedziela, 21 sierpnia 2016

5:40

Jest 5:40 jak to piszę. Najchętniej uciekłabym stąd gdzieś daleko.
Ty też tak masz, że nikt cię nie rozumie? Czujesz pustkę w sobie?
Chciałbyś uciec? Krzyczeć i uderzać we wszystko co zobaczysz?
O śmierci pierwszy raz myślałam jak miałam 12 lat, nikt mnie nie lubił.
Wszyscy się naśmiewali, dokuczali, wtedy też pierwszy raz się samookaleczyłam.
Do teraz cały czas o tym myślę. Nie dlatego, że ktoś mnie nie lubi. Mam znajomych,
osoby które mnie lubią, uważają za przyjaciółkę. Problem jest w tym, że to ja nikogo nie lubię.
Każdy mnie irytuje, mam ochotę się zabić jak słucham ich bezsensownego  gadania.

Czuję się jakbym była chora. Przestałam wychodzić z domu, praktycznie nic nie jem, 
Coraz więcej pale papierosów dziennie. Nie śpię nocami. Hah.. to tłumaczy to dlaczego piszę
notkę o takiej godzinie. Byłam u psychologa. To był dokładnie 17 styczeń. Pamiętam wtedy 
było ze mną okropnie leżałam tylko w łóżku i płakałam. Ciągle tylko płakałam i mam
wrażenie, że to znowu się dzieje, mam coraz mniej siły na wszystko, a idę do 1 liceum.
Jak mam iść do szkoły skoro ja nawet w wakacje nie wychodzę z domu, żeby kogoś nie spotkać.
Muszę iść jeszcze po wykaz książek do szkoły, ale nie mam na nic siły. Moi rodzice tego, 
nie rozumieją, żyją własnym, życiem i udają, że wszytko jest idealnie. Nie wiedzą, że nie chce żyć.
A jeżeli już o rodzicach mowa. Jest 5:57 zaraz budzę tatę do pracy. Wszystko potrafią obrócić w coś
dobrego, nawet to, że nie sypiam i prawie w ogóle nie jem, może myślą, że to młodzieńczy bunt?
Sama nie wiem. Zakrywam się uśmiechem i znikam do zobaczenia bratnie dusze.